Picie kawy to jednak nie wszystko, gdyż ten cudowny napój ma również inne zastosowania, o których wiem od lat i wprowadzałam je w swoje życie. Jest też jedno, które uważam za bzdurę wszechczasów… Zachęcam do zapoznania się z nimi, bo może znajdziesz tu coś dla siebie.
Kawa towarzyszy nam od wieków. Parzona czy z ekspresu, czarna lub z mlekiem to dla wielu z nas symbol udanego poranka. Ten napój ma jednak o wiele więcej zastosowań i często sięgam po niego nie tylko w chwilach, gdy mam ochotę na odrobinę aromatycznej przyjemności. Mimo, iż Internet jest pełen porad, w których dowiesz się, do czego możesz wykorzystać kawę, ja podzielę swoimi wypróbowanymi sposobami, które stosuję od lat w domu.
Sprawdź też: Stań się baristą we własnym domu
Najpopularniejsze zastosowanie kawy, czyli… peeling
Myślę, że nie ma kobiety, która by nie słyszała o peelingu kawowym i jego cudownych właściwościach. Fenomen tego naturalnego kosmetyku testowałam już lata temu i wierz mi, że zalety, o których się mówi, to nie bujda! Peeling kawowy pomaga w walce z cellulitem, bo działa wygładzająco i pobudzająco naszą skórę i krążenie.
Jak go zrobić? Wystarczy wymieszać fusy po parzeniu kawy z ulubionym olejkiem lub balsamem – ja dodatkowo dodaję sól lub cukier i nakładam tak przygotowaną mieszankę na wybraną partię ciała – zazwyczaj są to uda, na kilkanaście minut. Warto dodatkowo owinąć się folią spożywczą i wejść pod koc, by dodatkowo pozwolić ciepłu działać. Po skończonym zabiegu należy wykonać właściwy peeling, zmyć mieszankę z ciała, a następnie osuszyć skórę i nałożyć balsam – polecam te odchudzające. Skóra może być lekko zaczerwieniona, ale nie ma co się martwić – kawa po prostu działa! Ja zauważyłam zdecydowaną zmianę już po dwóch tygodniach stosowania – skóra wyglądała zdecydowanie lepiej i była gładsza!
Sprawdź też: Szczotkowanie ciała na sucho
Kawa jako… barwnik do jaj, jak i farba do malowania
Kolejne zastosowanie jest idealne w okresie przygotowań do świąt Wielkiej Nocy, ale nie tylko. Ręka w górę, jeśli nie barwisz jaj – może pora zacząć? Tak jak można barwić skorupki wywarem z cebuli, tak samo można zrobić to z kawą. Jest bardzo silnym barwnikiem i zdecydowanie nadaje się do tego typu rzeczy. Może też posłużyć jako naturalna farba do malowania, której odcień można stopniować, tworząc obraz w retro klimacie. Jeśli masz dzieci to myślę, że możesz wprowadzić element zaskoczenia, pokazując taką formę zastosowania kawy. Z takiej odskoczni od tradycyjnych farb na pewno się ucieszą. :-)
Kawa jako płukanka do włosów
Jednym z moich ulubionych zastosowań kawy jest bez dwóch zdań kosmetyka. Jeszcze za czasów, gdy bardzo zwracałam uwagę na to, co nakładam na włosy, z ogromną chęcią stosowałam różne płukanki. Stosowałam rumianek, dziewannę czy korzeń rzewienia w celu rozjaśnienia włosów, łupinki cebuli, by dodać im ognistego blasku, a gdy chciałam się pobawić w przyciemnianie, to sięgałam po płukankę z łupin orzecha włoskiego lub z kawy – te były naprawdę bardzo mocne. Płukanki zwykle dają delikatny efekt, ale zawsze go widać.
Kawowa płukanka to zdecydowanie mój faworyt. Jej przygotowanie jest bardzo proste. Zaparz mocną kawę, odcedź fusy i przepłucz w niej włosy. Następnie nałóż na głowę foliowy czepek (ja nakładam małe reklamówki foliowe i mocno je wiążę nad szyją) i poczekaj kilkanaście minut. Ja potrafiłam siedzieć godzinę i zawsze byłam zadowolona. Oprócz ciemniejszej barwy jest jeszcze jedna zaleta – kawa pobudza, więc może mieć zbawienny wpływ na cebulki włosów!
Sprawdź też: Olejowanie włosów
Nawożenie roślin / kompost
Kawa jest jednak dość uniwersalnym składnikiem, dlatego nie mogę pominąć jej zastosowania w domu. Od kiedy pamiętam, mój tata dodaje fusy kawy do kompostu, jak i prosto pod uprawy roślin. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, jak to działa, ale z obserwacji wiem jedno – nawet te „profesjonalne” nawozy do roślin dostępne w sklepach ogrodniczych nie dawały takich rezultatów, jak właśnie fusy po kawie. Tata sypie je same albo dodaje do kompostu, gdzie razem z innymi odpadkami tworzą super nawóz. Przetestowane, polecam! :-)
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie powiedziała też o jednym ze sposobów, który przetestowałam, ale nie spełnił on swojej funkcji. Mimo wszechstronnego zastosowania kawy, poniższa porada dość mocno mnie rozczarowała.
Odstraszanie kotów. Serio…?
Kiedyś, gdy czytałam o tym, jak pozbyć się kotów z ogrodu, których było pełno (nie tylko tego należącego do rodziców, ale również tego przy poprzednio wynajmowanym mieszkaniu), znalazłam właśnie sposób z kawą. Oprócz tego, że tata stosuje nawóz z kawą, to ja u siebie sypałam fusy pod ogrodzeniem, i…
Jeśli mam być szczera, uważam, że to największa bujda na resorach. Koty miały nawet nie chcieć przechodzić przez ogrodzenie, a właziły i bezczelnie panoszyły się pod naszymi nogami, niezależnie, o który ogród chodziło. Jeden nawet wszedł do mieszkania, gdy tylko poszłam do łazienki i… nasikał nam na dywan!
Kawa wcale nie odstraszyła kotów, a patrząc na kota mojej teściowej, jest wręcz wabikiem. Tymoteusz kocha kawę (podobno nie on jeden) i zawsze kręci się obok mojego kubka, jak i obok śmietnika, w którym te fusy lądują.
W Internecie jest masa sposobów i przepisów na wykorzystanie kawy, ale warto sprawdzić je na sobie. Ja napisałam o tych, których skuteczność (jak i jej brak) potwierdziłam na własnej skórze. Mam nadzieję, że to Cię zainspiruje do sprawdzenia ich we własnym domu. :-)