Pewnego razu poczułam jednak, że w moim życiu osobistym zaczyna dziać się jakaś rewolucja mimo, że nie jestem już najmłodsza, a na życiowej autostradzie zaliczyłam sporo ostrych zakrętów czy stłuczek. Moje dotychczasowe życie, mimo różnych, także wymagających sytuacji, zawsze wydawało mi się w miarę spokojne i szczęśliwe. Oczywiście we wczesnej młodości był czas, kiedy marzyłam o rodzinie, dzieciach, domku z białym płotem i psie, ale im bardziej zaczynałam się usamodzielniać i rozumieć świat, tym łatwiejsze stało się dla mnie akceptowanie, a potem nawet polubienie życia w pojedynkę.
Ważną wartością stała się dla mnie wolność i możliwość realizacji swoich pasji, nauczyłam się cieszyć swoim własnym towarzystwem i czułam, że właściwie relacja z jakimś mężczyzną, a co za tym idzie także związek, nie są dla mnie czymś niezbędnym, by czuć się spełnioną i szczęśliwą.
Miłość po 40 jest piękna, bo świadoma
Dokładnie pamiętam ten dzień, kiedy go spotkałam – przystojnego, dojrzałego emocjonalnie i świadomego mężczyznę.
Nigdy jeszcze spotykanie się z mężczyzną nie sprawiało mi tyle frajdy. Dawniej szukałam ojca dla dzieci, bo zegar biologiczny tykał i to było kryterium nerwowych wyborów. Czy zapewni bezpieczeństwo, zarobi na dom, poświęci czas dzieciom…? Dziś, będąc już sporo po czterdziestce, a nawet dalej, nie obchodzi mnie to. Cenię w mężczyznach nutę szaleństwa, szerokie horyzonty, poczucie humoru i gust.
W pewnym wieku perspektywa radykalnie się zmienia i randkujesz wyłącznie dla przyjemności
Bez obciążeń. Nie ścigasz się z czasem, nie gonią cię społeczne powinności. Jesteś na tyle dojrzała, by wiedzieć, gdzie znajdować szczęście.
Myślę sobie, że ta rewolucja, która dzieje się w zakresie budowania związków w dojrzałym wieku, może być związana z wieloma aspektami rzeczywistości, w której żyjemy. Jedną z nich na pewno jest czas. Żyjemy coraz dłużej, dzięki rozwojowi medycyny jesteśmy w stanie na dłużej zachować zdrowe i dobrą kondycję, a w związku z tym chcemy też mieć satysfakcjonujące relacje romantyczno-miłosne.
„Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, kiedy kobieta zostawała wdową, oczekiwano od niej, że poświęci się dzieciom i pracy, a nie będzie szukała wrażeń i nowych relacji. Dziś dużą wagę przywiązujemy do tego, że każda osoba, niezależnie od wieku i doświadczeń, ma prawo do bycia szczęśliwą i spełnioną – niczym zaskakującym nie jest więc fakt, że szukamy satysfakcjonujących relacji” – mówi psycholog, Anna Gach.
Sądzę też, że w budowaniu relacji bardzo ważna jest otwartość w rozmowie. Sama dostrzegam, że w moim obecnym związku jest mi znacznie łatwiej wyrażać swoje uczucia czy potrzeby niż było to w młodości. Myślę sobie czasem, że z wiekiem rozumienie siebie jest łatwiejsze, stawianie swoich granic nie budzi już we mnie poczucia zagrożenia a świadomość wad, przywar swoich i partnera wzmaga akceptację i wyrozumiałość.
Ktoś zapyta, jaka jest ta miłość po czterdziestce?
Właściwie przychodzi mi do głowy porównanie, że nie jest wulkanem, ale za to przypomina ocean.
Jest może mniej intensywna, ale zdecydowanie niesie w sobie pewność, głębię i dużo wyrozumiałej akceptacji. Dzięki niej nauczyłam się korzystać z życia i rozwinęłam w sobie uważność, bo miłość i szczęście mogą czyhać tuż za rogiem. Czasami wybucha gwałtownie i zaskakuje swoją intensywnością, innym razem pozwala na powolne delektowanie się pięknymi chwilami we dwoje.
Przeczytaj też:
- Sztuka kompromisu w związku.
- Znaczenie relacji z dzieckiem w ich dorosłym życiu.
- Więź matki z córką mimo różnicy pokoleń.
- Co specjalista sądzi o randkach przez Internet i jak widzą to sami użytkownicy?